niedziela, 28 marca 2010

Ura! Feldmarszałku!

Niniejszym ogłaszam wszem i wobec, że udało nam się wspólnym wysiłkiem natrzepać 50 notek (jedna Jakuba, trzy Przemysława i czterdzieści sześć moich :). Prawdę powiedziawszy, nie spodziewałem się, że blog przetrwa dłużej niż trzy miesiące. A tu już prawie kwiecień. O dziwo, trochę zapału mi jeszcze zostało. Postaram się tworzyć co najmniej ze dwie notki miesięcznie, żeby nie zapomnieć, jak się składa zdania.

Wyszło jakoś tak, że tematyka bloga kręci się wokół Polandii i spraw z nią związanych, wokół szeroko rozumianej polityki i wokół popkultury. Nazwa "blog o dupie Maryni" była fajna na początek i w sumie wciąż może być, ale można by pomyśleć nad czymś, powiedzmy, trochę bardziej wzniosłym. Padł pomysł "Salon Recreativo". Ktoś ma lepszy?

Z tego miejsca dwa apele.

Pierwszy: Przemysławie, Jakubie, skrobnijcie coś czasem.

Drugi: Czyta moje/nasze wypociny ktoś, o kim bym nie wiedział? Jak tak, to się zgłaszać w komentarzach. Gdańsk tu czasem zagląda?

Pozdro.

przyjechał turysta pięknym nowym mercem w góry...

...wszędzie wolne pokoje więc szybko coś znalazł. Zajeżdża i pyta bacy:
- Baco a nie macie dzieci?
- Ni.
- Na pewno?
- Na pewno.
Wybrał się na szlak, wraca, a tam banda gówniarzy skacze mu po mercedesie, walą kijami, pourywali lusterka, szyby popękane. Turysta w głębokim stresie:
- Baco! Przecież mówiliście, że nie macie dzieci!
- To nie dzieci, to skurwysyny!

Dżołk powyższy przypomniał mi się, kiedy wynajdywałem w necie poniższe zdjęcia. Zgadujemy, które dzieciaki wyrosły na porządnych ludzi, a które wręcz przeciwnie? Odpowiedzi na dole (i w adresach fotek).

























Od góry: Trocki, Wojtyła, Stalin, Reagan, Ratzinger, Piłsudski, Lenin, Kim Dzong Il, Kennedy, Hitler, Himmler, Goering, Churchill, Bush.

niedziela, 21 marca 2010

38 milionów ziomów

Zagadeczka: ilu mamy Polaków?

Coś około 38 milionów, ja? Dokładnie 38 482 919?

Niezupełnie. Według szacunków Wspólnoty Polskiej, największej organizacji polonijnej, żyje nas na świecie obecnie ok. 60 milionów. Emigranci stanowią jedną trzecią narodu.

Największe Diaspory na świecie

NaródLudność w kraju [mln] Diaspora[mln] % ludności poza krajem Łącznie [mln]

Irlandczycy ~3,5 ~16,0 80 ~20,0

Żydzi ~4,5 ~13,0 75 ~18,0

Ormianie ~3,0 ~6,0 66 ~10,0

Albańczycy ~3,5 ~3,5 50 ~7,0

Portugalczycy ~10,0 ~5,5 35 ~15,5

Polacy ~40,0 ~20,0 33 ~60,0

Grecy ~10,5 ~5,0 30 ~16,0

Węgrzy ~9,0 ~4,5 30 ~15,0

Włosi ~52,0 ~22,0 30 ~75,0

Rosjanie ~118,0 ~27,0 20 ~145,0

Ukraińcy ~37,0 ~9,0 20 46,0

Chińczycy ~1100,0 ~30,0 3 ~1130,0

Szczegóły: http://www.wspolnota-polska.org.pl/index.php?id=pwko00

I jeszcze jedna ciekawostka.

zilk, ziająć i zieziurka

Fragment wczorajszych Faktów. Jeden z tych, po których mi po prostu witki opadają.

Nie chodzi wcale o to, że jakiś koleś nie miał lepszego pomysłu na spędzenie ośmiu lat, niż badanie dialektu kurpiowskiego. Chce, niech bada, mamy wolny kraj. Mam tylko nadzieję, że nie poszła na to kasa z budżetu. Jeżeli ktokolwiek poważnie traktuje ideę modernizacji, to powinien się zastanowić, czy ów szmalec lepiej rzucić badaczom wieśniaków z Myszyńca i okolic, archeologom dłubiącym w ziemi pod ciechanowskim zamkiem, czy może na przykład ludziom zajmującym się fotoelektryką.

Trzy godziny tygodniowo języka kaszubskiego w podstawówkach. Czy tym ludziom naprawdę odebrano resztkę rozumu? Przecież te trzy godziny można by przeznaczyć choćby na naukę drugiego języka - niemieckiego albo rosyjskiego. Wtedy dzieciak kończąc edukację znałby podstawy dwóch języków i jako taki przedstawiał znacznie większą wartość dla ewentualnego pracodawcy - jak nie w biznesie, to chociaż jako kelner na gdańskiej starówce, nie wspominając już o znacznym zbliżeniu do ideału humanisty. No ale nie, znacznie fajniej jest nauczyć go jakiegoś dialektu, który bez tego zginąłby śmiercią naturalną za góra 50 lat. Po cholerę, ja się pytam? I za czyje pieniądze?

I coś, czego nie rozumiem, no ni w ząb. Zamiast się cieszyć, że młodzi mieszkańcy Puszczy Kurpiowskiej się trochę ucywilizowali, że nauczyli się mówić jak biali ludzie, każdy jeden może się teraz umyć i pojechać do miasta, to się z tego robi problem. Że gwara zanika. Że bezpowrotnie tracimy część naszej kultury. Chuja tam tracimy. Skąd w ogóle pomysł, że kolesie rozrzucający od rana do nocy gnój w walonkach i kufajce mają coś wspólnego z kulturą. A contrario. To jest tak zwane chamstwo.

Prosiłbym tu o nie wyskakiwanie z równością kultur i tym podobnymi głupotami, bo nikt kto widział na własne oczy kurpia tego nie kupi. Owszem, spora część tak zwanej inteligencji, która ze wsi już wyszła, a do miasta jeszcze nie doszła, czuje podświadomą tęsknotę za sianokosami, młóceniem pszenżyta, wykopkami, etc. Tylko w taki sposób da się uzasadnić ową gloryfikację wsi spokojnej, wsi wesołej, bo innego wytłumaczenia po prostu nie znajduję.

Osoby zaangażowane w ten proceder, często nie zdają sobie sprawy z tego, co tak naprawdę robią. Jednak niektórzy, jak błyskotliwy koleś z Ruchu Autonomii Śląska, czynią to całkiem świadomie. Zastanawiać może, dlaczego Unia Europejska przeznacza tak znaczne fundusze na inicjatywy związane z "ratowaniem regionalnej kultury" czy "promowaniem lokalnego patriotyzmu". Odpowiedź jest prosta. Idea przezwyciężenia narodowych partykularyzmów jest obecna w UE od samych jej początków. Eurofederaliści zdają sobie jednak sprawę, że budowa jednej silnej tożsamości europejskiej od Lizbony po Helsinki jest projektem trudnym. Próbują więc - w dalekiej perspektywie - rozbić tożsamość narodową z jednej strony na paneuropejską, a z drugiej właśnie na regionalną. Daleki jestem poglądom Osoby z Południa, ale zaprzeczanie jakoby światowa lewica podejmowała wszelkie starania w celu osłabienia nacjonalizmu jest po prostu ignorancją. Gdyby ktoś miał ochotę poczytać, polecam zbiór eurogłupotek Sławka Sierakowskiego i kolegów.

niedziela, 7 marca 2010