czwartek, 31 grudnia 2009

top 10 mariobrosowych artworków

Wierzyć się nie chce, jaką ludzie mają wyobraźnię...


#10

#9

#8

#7

#6

#5

#4

#3

#2

#1

(Klikamy i powiększamy)

Do tego jeszcze radosna twórczość twórców Family Guy'a. A propos wyobraźni, widziałem kiedyś stronę jakichś amerykańskich nazioli (niestety nie znalazłem jej teraz), którzy udowadniali, że nasz poczciwy Mario to nikt inny jak Józef Wissarinowicz Stalin. Obaj mają wąsy, lubią czerwień, nie lubią króli, reprezentują klasę robotniczą i wywieszają na maszt flagę z czerwoną gwiazdą. Wszyściutko się zgadza. I mały bonus na koniec:

środa, 30 grudnia 2009

polskie akcenty



Tak, to Hałsik. Zgłębiając ostatnio bezkresne przestrzenie Internetu trafiłem na FilmWebowy spis polskich akcentów w kinie. Nie nudziło mi się aż tak, żeby to wszystko czytać, rzecz jest jednak warta przejrzenia. W sieci krąży też parę ciekawych filmików związanych z tematyką. Ot, na przykład w Pogromcach Mitów dwaj panowie używają pewnego słynnego słowiańskiego wyrażenia, acz równie dobrze mogło chodzić o język rosyjski (jak wynika z komentarzy - kwestia akcentu). Z kolei w jednym z odcinków Whose Line Is It Anyway? uczestnicy programu mają udawać, że mówią po polsku. Średnio im to wychodzi.

Pozostają jeszcze kitajskie bajki, lub - jak wolą znawcy tematu - Anime. Tutaj też znajdą się pewne nawiązania do Polandii. Na przykład w jednej z owych bajek... zobaczcie sami. Gdyby ktoś był zainteresowany, miłośnicy owej twórczości zrobili również własny spis.

Edit: Jeszcze dwie ciekawostki. Koreański serial z ciekawym smaczkiem i odcinek Family Guya, w którym bohaterowie przenoszą się w czasie do Warszawy z września '39.

wtorek, 29 grudnia 2009

dwie ciekawe postacie o których milczą podręczniki do historii


Pierwszy z panów to Bronisław Piotr Piłsudski, starszy brat Marszałka, etnograf, badacz ludów Sachalinu i Hokkaido. W 1886 uzyskał bakalaureat i rozpoczął studia na Wydziale Prawa Uniwersytetu w Sankt Petersburgu. Tam zaangażował się w działalność terrorystycznej organizacji Narodnaja Wola, której najgłośniejszym wyczynem był udany zamach na Aleksandra II, dokonany przez innego polskiego szlachcica, Ignacego Hryniewieckiego. 13 marca 1887 w godzinach rannych, w szóstą rocznicę owego carobójstwa, aresztowano w St. Petersburgu 6 młodych zamachowców mających przy sobie ładunki wybuchowe. Jeden z nich, Michaił Nikityczow Kanczer, zdradził spisek i wydał władzom nazwiska swoich współpracowników, w tym także Bronisława. Za próbę zamachu na cara, pięciu terrorystów zostało skazanych na śmierć, dwóch na dożywocie, ośmiu na zesłanie na katorgę. Niezależnie od wyroku sądu specjalnego, w trybie administracyjnym skazano na zsyłkę 50 innych osób – w tym młodego Józefa Piłsudskiego, zaangażowanego w sprawę w bardzo nieznacznym stopniu. Zdawałoby się, historia jakich wiele, jednak pewien smaczek czyni z niej rzecz naprawdę wyjątkową. Otóż jednym z przywódców spisku był Aleksander Ilijicz Uljanow. Wyobraźcie to sobie - starszy brat Piłsudskiego i starszy brat Lenina razem przygotowują zamach na cara. Materiał na film który z miejsca zgarnąłby wszelkie krajowe nagrody.



Ten jegomość z kolei, to Józef Hieronim Retinger, polski mason, postać znacznie bardziej barwna niż Bronisław. Urodzony 17 kwietnia 1888 roku w Krakowie, w 1906 rozpoczął studia na Sorbonie, pięć lat później wyjechał do Anglii, gdzie nawiązał bliskie kontakty z innym polskim emigrantem, Józefem Korzeniowskim, znanym szerzej jako Joseph Conrad. W tym czasie pełnił również obowiązki przedstawiciela Komitetu Narodowego Polskiego w Londynie. Po krótkim pobycie w Hiszpanii, Retinger wypłynął do Meksyku, aby zostać doradcą nijakiego Plutarco Elíasa Callesa, prezydenta Meksyku. Ów polityk zapisał sie w historii niespotykaną wrogością wobec Kościoła Katolickiego, która zaowocowała tzw. powstaniem Cristero i trzyletnią wojną domową, zakończoną arbitrażem USA. W czasie drugiej wojny światowej, Józef Hieronim doradzał innej znanej postaci, mianowicie generałowi Sikorskiemu. Po podpisanym przez generała układzie z ZSRR, Retinger został pierwszym, po wznowieniu stosunków dyplomatycznych, przedstawicielem RP w Moskwie, pełnił jednak swe obowiązki zaledwie przez kilka tygodni. Towarzyszył Sikorskiemu we wszystkich podróżach - oprócz tej jednej, słynnego lotu nad Gibraltarem. Był najstarszym spośród cichociemnych. Nieznane są szczegóły jego misji, nie jest jasne czy miała ona wyłącznie charakter szpiegowski, jak chce Davies czy również polityczny. Faktem jest natomiast, iż AK podjęła próby zamachu na jego życie [sic!]. Tydzień przed wybuchem Powstania Warszawskiego, Retinger wyleciał z innymi cichociemnymi do Włoch. Po wojnie mocno zaangażował się w ruch paneuropejski, był współzałożycielem Independent League for European Cooperation, pełnił również funkcje kierownicze w European League for Economic Cooperation, International Committee of the Movements for European Unity oraz European Movement. I teraz najciekawsze - w 1954 został założycielem i sekretarzem słynnej, złowieszczej Grupy Bilderberg. Otóż to, owo tajemnicze nieformalne stowarzyszenie najbardziej wpływowych osób globu było założone i przez 16 lat działało pod przewodnictwem Polaka - Józefa Hieronima Retingera.

niedziela, 20 grudnia 2009

obywatelski obowiązek




Przed każdymi wyborami ujrzeć możemy w telewizji spoty kampanii społecznych zachęcające do głosowania. Jak to zwykle bywa w przypadku tego typu akcji, są one głupie jak chuj: ot, przykładzik. Oczywiście najbardziej zaangażowani są ludzie młodzi - o polityce wiedzący tyle, co usłyszą czasem w Faktach, nakarmieni bzdurami w swoich szkołach, kończący już osiemnastki i dysponujący po raz pierwszy dumnym prawem głosu. Odpowiedzialność, patriotyzm, aktywność, bla, bla, bla. Urabia się tak przez jakiś czas społeczeństwo, po czym przychodzi dzień elekcji. I mamy dwie możliwości: albo się lud da namówić i - jak ostatnio - wszyscy politycy otrąbiają wielkie zwycięstwo polskiej demokracji, albo niestety, lud się namówić nie da. Wtedy, niestety, zatroskani mężowie stanu ogłaszają, że obywatelski obowiązek nie został spełniony, a media, na czele z moją ulubioną gazetą, stwierdzają, że Polacy jednak do demokracji nie dorośli.


Tak więc ja chciałbym wystosować do mas Polaków swój własny apel.


Polaku! Polko!

Nie masz ustabilizowanego światopoglądu? Nie wiesz, czym różni się Rada Europejska od Rady Europy? Nie interesujesz się polityką? A może po prostu uważasz nasze elity za bandę złodziei? Zrób coś dla kraju - nie idź na wybory.


Dlaczego tak? Już tłumaczę. Zerknijmy na obowiązującą ustawę o partiach politycznych. Art. 28 ustęp 1 stanowi, co następuje:


Partia polityczna, która:
  1. w wyborach do Sejmu samodzielnie tworząc komitet wyborczy otrzymała w skali kraju co najmniej 3% ważnie oddanych głosów na jej okręgowe listy kandydatów na posłów albo
  2. w wyborach do Sejmu weszła w skład koalicji wyborczej, której okręgowe listy kandydatów na posłów otrzymały w skali kraju co najmniej 6% ważnie oddanych głosów,

ma prawo do otrzymywania przez okres kadencji Sejmu, w trybie i na zasadach określonych w niniejszej ustawie, subwencji z budżetu państwa na działalność statutową, zwanej dalej "subwencją".


Innymi słowy, partia która przekroczy 3% głosów, dostaje kasiorę z budżetu. Ile? Ano, spójrzmy do Art. 29 ust. 1:


Wysokość rocznej subwencji, o której mowa w art. 28, dla danej partii politycznej albo koalicji wyborczej ustalana jest na zasadzie stopniowej degresji proporcjonalnie do łącznej liczby głosów ważnych oddanych na listy okręgowe kandydatów na posłów tej partii albo koalicji wyborczej, w rozbiciu na liczby głosów odpowiadające poszczególnym przedziałom określonym w procentach, według następującego wzoru:

S = W1 x M1 + W2 x M2 + W3 x M3 + W4 x M4 + W5 x M5

gdzie poszczególne symbole oznaczają:

S - kwota rocznej subwencji,

W1-5 - liczby głosów kolejno obliczane dla każdego wiersza poniższej tabeli, podane odrębnie w wyniku rozbicia łącznej liczby głosów ważnych oddanych w skali kraju łącznie na listy okręgowe kandydatów na posłów danej partii politycznej albo koalicji wyborczej, odpowiednio do wyznaczonego w procentach przedziału,

M1-5 - wysokość kwoty w złotych dla kolejnych wierszy poniższej tabeli:


Wiersz

Głosy ważne oddane w całym kraju łącznie na listy okręgowe kandydatów na posłów danej partii politycznej albo koalicji wyborczej w rozbiciu odpowiednio dla każdego przedziału Wysokość kwoty za jeden głos (M)
procent liczba głosów (W)
1 do 5%
10 złotych
2 powyżej 5% do 10%
8 złotych
3 powyżej 10% do 20%
7 złotych
4 powyżej 20% do 30%
4 złote
5 powyżej 30%
1 złoty 50 groszy


Tak, tak, proszę państwa. Jeden, jedyniuśki głos, który rzekomo i tak nic nie zmienia, kosztuje nasz budżet równiuśkie cztery dychy. Kolejne są warte odpowiednio: 32, 28, 16 i 6 złotych. To co, wiemy już, dlaczego panowie posłowie tak zacierają łapki na wieść o wysokiej frekwencji? Domyślamy się, skąd to biadolenie o obywatelskim obowiązku? Jeśli komuś naprawdę dobro tego kraju leży na sercu, to przed wrzuceniem swojej kartki do urny powinien się dwa razy zastanowić, ile to kosztuje. A na koniec zagadka - jak myślicie, skąd Skarb Państwa bierze pieniądze na tak hojne dotowanie każdego głosiku? Hm?

środa, 2 grudnia 2009

words of wisdom

cytat z "Zero zdziwień" Ziemkiewicza:

Niewiele jest na świecie rzeczy smutniejszych, niż człowiek głupi, który stara się być dowcipny. Poczucie humoru, nic się na to nie da poradzić, jest dane nielicznym; stanowi swego rodzaju szlachectwo, jest czymś, co odróżnia człowieka inteligentnego od inteligenta i co samym swym istnieniem zadaje kłam zabobonowi, jakoby ludzie byli równi. Być może właśnie dlatego każdy duchowy parweniusz tak uparcie stara się tryskać humorem. Z reguły dążność ta przejawia się w taki sposób, że delikwent, krztusząc się ze śmiechu, sypie bon-motami w rodzaju "dzień dobry wieczór" lub szampańskimi, biurowymi kawałami na tematy moczopłciowe.