Przemówienie R. Sikorskiego do narodu. Oraz z czym mi się to skojarzyło.
Charyzma przeciętnej katechetki. Kurwa. Absolwent Oksfordu, dziennikarz z wyższej półki, laureat World Press Photo, facet o zajebistej prezencji i wcale ładnym życiorysie, a robi z siebie takiego pajaca.
I jeszcze cudna perełka, którą udało mi się odnaleźć, artykuł z Wyborczej z roku 2005. Na gościa w nim opisanego oddałbym głos bez chwili wahania. Tyle, że to już najwidoczniej pieśń przeszłości.
Pamiętamy dwudziestopięciolecie Nobla dla Wałęsy? Khem, khem: "Panie Prezydencie, Pan się nie przejmuje tym, co niektóre karły moralne w tej chwili wygadują". No to zacytujmy - za Gazetą - fragment artykułu Sikorskiego dla angielskiego Spectator.
"Jak to się stało, że Lech Wałęsa, symbol antykomunistycznych rewolucji 1980 i 1989 roku, zaczął w końcu współpracować z tymi samymi ludźmi, których pokonał - i czemu nikt takiej sytuacji nie przewidział? (...) Próbowałem wyjaśnić fenomen Wałęsy. Określiłem go jako kogoś, kto jest nieokrzesany, nieprzewidywalny, nieodpowiedzialny, dyktatorski, próżny i skłonny do manipulacji, wciąż jednak miałem nadzieję, że będzie działał w instytucjonalnie określonych ramach, ustali wyraźny plan i będzie go realizował ze swą zwykłą determinacją.
Ale moralny autorytet polskiej prezydentury nie był dla niego wystarczający. Jak każdy prostak - a Wałęsa jest nim w głębi duszy - lubi »fizyczne « sprawowanie władzy, lubi dekretować, wydawać rozkazy, powoływać i odwoływać premierów, gdy ma na to ochotę. Zamiast wykonywać zaplanowane zadania, Wałęsa sprawuje władzę dla samej władzy. Nikt nie rozumiał tego lepiej niż starzy komuniści, nikt też nie był lepiej przygotowany, by mu pomóc”.
Szacun.
Charyzma przeciętnej katechetki. Kurwa. Absolwent Oksfordu, dziennikarz z wyższej półki, laureat World Press Photo, facet o zajebistej prezencji i wcale ładnym życiorysie, a robi z siebie takiego pajaca.
I jeszcze cudna perełka, którą udało mi się odnaleźć, artykuł z Wyborczej z roku 2005. Na gościa w nim opisanego oddałbym głos bez chwili wahania. Tyle, że to już najwidoczniej pieśń przeszłości.
Pamiętamy dwudziestopięciolecie Nobla dla Wałęsy? Khem, khem: "Panie Prezydencie, Pan się nie przejmuje tym, co niektóre karły moralne w tej chwili wygadują". No to zacytujmy - za Gazetą - fragment artykułu Sikorskiego dla angielskiego Spectator.
"Jak to się stało, że Lech Wałęsa, symbol antykomunistycznych rewolucji 1980 i 1989 roku, zaczął w końcu współpracować z tymi samymi ludźmi, których pokonał - i czemu nikt takiej sytuacji nie przewidział? (...) Próbowałem wyjaśnić fenomen Wałęsy. Określiłem go jako kogoś, kto jest nieokrzesany, nieprzewidywalny, nieodpowiedzialny, dyktatorski, próżny i skłonny do manipulacji, wciąż jednak miałem nadzieję, że będzie działał w instytucjonalnie określonych ramach, ustali wyraźny plan i będzie go realizował ze swą zwykłą determinacją.
Ale moralny autorytet polskiej prezydentury nie był dla niego wystarczający. Jak każdy prostak - a Wałęsa jest nim w głębi duszy - lubi »fizyczne « sprawowanie władzy, lubi dekretować, wydawać rozkazy, powoływać i odwoływać premierów, gdy ma na to ochotę. Zamiast wykonywać zaplanowane zadania, Wałęsa sprawuje władzę dla samej władzy. Nikt nie rozumiał tego lepiej niż starzy komuniści, nikt też nie był lepiej przygotowany, by mu pomóc”.
Szacun.